1 O źałości! O gorzkości!
Któż by nie miał być strapiony,
że Syn boży, Król wieczności
został na śmieć umęczony.
2 Któż nie dozna, Jezu drogi,
ciężkiej w sercu swym boleści,
skoro ujrzy, jakie trwogi
dusza Twoja w sobie mieści.
3 Czyjeż oko nie wyleje
łez boleści i strapienia,
gdy ujrzało raz kolej
Twego, Zbawco, umęczenia.
4 Krzyż swój dźwigasz, obciążony
ciężkich grzechów mych brzemieniem,
i niesłusznie obwiniony
lejesz swoją krew strumieniem.
5 To z miłości wielkiej, Chryste,
Tyś dla szczęścia Twego sługi
oddał życie swoje czyste
i im spłacił jego długi.
6 Pokój wieczny sercu memu
w Twoich ranach Jezu drogi!
W nich rękojmia wierzącemu,
że już znikły grzechów trwogi.
7 Z krzyża Twego mi jedynie
wonny balsam tej pociechy
w moje serce, Jezu płynie,
żeś zapłacił za me grzechy.
8 Ległeś w grobie, byś grzesznego
przez swe z grobu zmartwychwstanie
mógł pocieszyć, że proch jego
w ciemnym grobie nie zostanie.
9 Już się śmierci więc nie trwożę;
śmierć ma z Tobą mnie zjednoczy,
po mym zgonie, Ciebie, Boże
na me własne ujrzę oczy.
Source: Śpiewnik Ewangelicki: Codzienna modlitwa, pieśń, medytacja, nabożeństwo #150